Małogoszcz (10,5 km, 14 min od Lasochowa) pojawia się na kartach historii już na początku XII w.: wymienia go bulla papieża Innocentego II z 1136 r. jako jedną z miejscowości, z której dziesięcinę w postaci wosku, miodu, futer, bydła czy żelaza pobierał arcybiskup gnieźnieński. Po najeździe tatarskim w 1260 r. zniszczone miasto przeniesiono na nowe, bardziej dogodne miejsce.

Położony na przecięciu szlaków handlowych Małogoszcz był prężnie rozwijającym się ośrodkiem miejskim. Dynamikę wzrostu miasteczka osłabiło nieco nadanie przez Władysława Łokietka praw miejskich Chęcinom, które stały się zarazem centrum rozległego powiatu chęcińskiego. Sam Małogoszcz, będąc de facto miastem lokowanym na prawie polskim, w 1408 r. otrzymuje od Władysława Jagiełły przywilej, nadający mu w miejsce polskiego – prawo niemieckie. Przeniesienie miasteczka na prawo magdeburskie było w zasadzie formalnością, biorąc pod uwagę zaawansowany stopień rozwoju miejscowości. Wcześniej, bo jeszcze za czasów Kazimierza Wielkiego, miasto zostaje otoczone murem obronnym.

Kościół w MałogoszczuKościół w Małogoszczu
Kościół pw. Wniebowzięcia NMP
Pomyślny rozwój Małogoszcza trwał aż do wieku XVII: kwitł tutaj han­del i rzemiosło, na co niewątpliwy wpływ miała energiczna działalność ks. Jakuba Biedy Chrostkowica, która przyczyniła się do znacznego ożywienia gospodarczego miasta. Koniunktura była na tyle sprzyjająca, że na początku XVII wieku zdecydowano się na postawienie mu­ro­wa­ne­go ratusza, dziś niestety już nie istniejącego. Miasto miało swoje bractwa religijne, bibliotekę, a nawet szkołę i szpital dla ubogich. Ten ostatni powstał z inicjatywy księdza Chrostko­wica, który, postawiwszy już trzy kościoły (dwa w Małogoszczu, o czym mowa będzie dalej i jeden w Bolminie), na budowę Betanii wyłożył własne fundusze. Przy ulicy Warszawskiej stanęły wówczas: kościółek, re­zy­den­cja dla pro­bosz­cza szpitalnego oraz sam szpital, którego celem było nie tyle le­cze­nie (skuteczność działań podejmowanych przez medyków w owych czasach była jeszcze mocno ograniczona), co objęcie opieką ludzi chorych oraz społecznie wykluczonych: starców, kalek, sierot, ubogich.

Rawita-Witanowski przytacza następujące zasady regulujące funkcjonowanie szpitala:

„KTÓRZY MAJĄ BYĆ DO BETANII PRZYJMOWANI?
1. Który umieją Pacierz, Zdrowaś Maria, Credo i Przykazanie Boże i powinność chrześcijańską albo katechizm;
2. Prawdziwi ubodzy, mający świadectwo poważne i pewne uczciwego zachowania;
3. Jeśli też mają co własnego, tak ruchomych jako nieruchomych rzeczy, mają to do szpitala obrócić, wszakże mają tych rzeczy dożywotnie używanie sobie zachować, a po śmierci, żeby to wszystko w szpitalu zostało.

KTÓRZY NIE MAJĄ BYĆ DO BETANII PRZYJMOWANI?
1.Obcy tj. cudzej fary, albo nie z tego miasteczka;
2.Chorobą przymiotową zarażeni;
3.W małżeństwie będący, którzy zwłaszcza dziatki mają, albo mieć mogą;
4.Swarliwi, świegotliwi, plugawo mówiący i obmówcy nierządni;
5.Pijaństwem albo gorzałką się bawiący;
6.Którzy mieli jakie dobra a marnie je poutracali, na zbytkach albo na pijaństwie, a jeśli je powinnym dali, nie Betania, ale powinni takich niech opatrują.

JAKO SIĘ ZACHOWYWAĆ W BETANII?
1. Osobno mężczyźni, a osobno białogłowy mają mieszkać;
2. Wystrzegać się rozmów plugawych, słów marnych, złorzeczenia, klątwy i szatana wspominania i poszwarków;
3. Rzeczy szpitalnej żadnej nie utracać, a ochędóstwa przestrzegać, a zwłaszcza w kościele;
4. Posłuszeństwa starszym, a zwłaszcza duchownej osobie na to wysadzonej, w rzeczach przystojnych i uczciwych wyrządzać;
5. Każdy dzień porannu i w wieczór, gdy na Pacierze zadzwonią, pacierz i nabożne modlitwy wedle czasu sprawiać, a potem Litanie mówić;
6. Spowiadać się i Ciało Boże przyjmować, nie tylko na Wielką Noc i Boże Narodzenie i Świątki, ale też i na każde święto Panny Maryi, a w chorobie co dwie niedziele, by i częściej, i kiedy Pan Bóg do tego da mu nabożeństwo;
7. Po trzeciem napomnieniu występnego a nie karanego, ze szpitala precz wyłączyć, a zwłaszcza, którzyby się gorzałką upijali”.

Rawita-Witanowski wspomina także o innym, hojnym geście ojca Chrostkowica. Oto w 1627 r. uczynił on zapis, dzięki któremu zapewnione było finansowe wsparcie młodzieży, pragnącej pobierać nauki na Uniwersytecie Jagiellońskim. „Z mocy zapisu tego dwóm studentom, krewnym fundatora, a w braku ich, dwóm z małogoskiej szkółki wybranym, liczącym po 15 lat, od prebendarza św. Anny i bractwa małogoskiego przez tąż akademię wybranym, polecanym, co sobota miało być wypłacone po 12 gr na życie, a prowizorowi co kwartał po 15 gr, profesorowi ich rocznie 2 zł, rektorowi z dziekanem tytułem przyjęcia 2 zł., na restaurację bursy biednych, w której uczniowie ci mieli mieszkać rocznie 2 zł. Z zapisu tego ci mogli korzystać przez 3 lata następne, którzy poprzednio uzyskali stopień bakałarza. Pozbawienie ucznia bursy dla jakich wykroczeń lub niedbalstwa w przykładaniu się do nauk, zostawiono uznaniu prowizora. Obowiązani oni byli do słuchania najmniej trzech wykładów [tres lectiones] oraz dysputy na publicznych aktach, dalej odmawiania co niedziela 7 psalmów pokutnych, a jeśliby który z nich przyjął później stan duchowny, miał odprawić jedną mszę św. za duszę fundatora. W braku kandydata z Małogoszcza prowizor był obowiązany wybrać dwóch obcych, pilnych, ubogich na tak długo, póki się nie zgłoszą przedstawieni z Małogoszcza, którzy mieli zawsze pierwszeństwo przed obcymi. Prowizor miał wglądać w ich naukę, życie, obyczaje i rozmowy, oraz pilnie egzaminować. Miał też zdawać obrachunek po roku szkolnym, kiedy inni toż robią i innych fundacji. Przy tym zastrzegł sobie ofiarodawca rozporządzanie procentem wspomnianym do swojej śmierci. Chwalebny ten zapis przyjęli i akceptowali w imieniu akademii, wspomniani wyżej przedstawiciele Wszechnicy Jagiellońskiej”. Małogoska szkółka parafialna, o poszerzonym programie nauczania, dawała zatem prawo wstępu nawet do Akademii Krakowskiej. Eugeniusz Kosik podkreśla, że władze miejskie starały się zapewnić tutejszej oświatowej placówce dobrych nauczycieli, wśród których byli i wykładowcy legitymujący się dyplomem magistra. Podaje przy tym, że w latach 1570-1626 aż ośmiu małogoszczan zdobyło stopień bakałarza, a dwóch – doktora obojga praw. Ci świetnie wykształceni młodzi ludzie najczęściej wracali potem do Małogoszcza, gdzie znajdowali zatrudnienie w magistracie, szkole lub dekanacie. O intelektualnym fermencie buzującym w miasteczku niech świadczy fakt, że działało tu prócz wspomnianej biblioteki i Bractwo Literackie.

Wnętrze kościoła w MałogoszczuWnętrze kościoła w Małogoszczu
Wnętrze kościoła NMP w Małogoszczu

W Małogoszczu, jak już wspomniano, istnieją dwa kościoły, oba wzniesione dzięki działalności nieocenionego księdza Jakuba Biedy Chrostkowica: pierwszy to kościół pw. Wniebowzięcia NMP mapa, drugi – św. Stanisława Biskupa. Chrostkowic, syn małogoskich miesz­czan, otrzymawszy dyplom baccalanecusa nauk wyzwolonych i filo­zo­fii na Wszechnicy Jagiellońskiej, zostaje wyświęcony na kapłana i jako mansjonarz wraca do rodzinnego miasta. Widząc ruinę tutejszej świą­ty­ni, rozpoczyna, jak podaje Rawita-Witanowski, ok. 1591 r. budowę nowej „z kamienia i cegły sam robiąc – jak w pewnym miejscu zeznaje – z rzemieślnikami”. Wielkie to przed­się­wzię­cie nie powiodłoby się, gdyby nie pomoc i hojne datki tak mieszczan, jak i znaczniej­szych przedstawicieli kraju: sam Chrostkowic wymienia pośród nich i króla Zygmunta III i Annę Jagiellonkę. Kościół został konsekrowany przez dawnego proboszcza Małogoszcza, Piotra Tylickiego, na jesieni 1595 r. Ze starego kościoła przeniesiono tu słynącą cudami figurę Ukrzy­żo­wa­ne­go Chrystusa, zaś w kaplicy św. Anny umieszczono relikwia św. Anny, św. Stanisława i św. Sebastiana.

W tej właśnie kaplicy spoczęła matka księdza Chrostkowica, Anna, oraz jego ojczym – Paweł Górny. „Jak była bogobojną niewiastą matka ks. Jakuba – pisze R.-W. – świadczą jej czyny. Po wprowadzeniu do kościoła małogoskiego bractwa św. Anny wraz z córką niezwłocznie do niego się wpisuje. Ona później dla tegoż bractwa sprawiła kielich srebrny wyzłocony, oraz takież ampułki, wartości 7 grzywien, jak zaś czynnie zajmowała się budową kościoła w Małogoszczu, wskazuje napis na obrazie zawieszonym na ścianie kaplicy św. Anny, który dawniej był zapewne w ołtarzu. U stóp tej świętej swojej patronki, obyczajem ówczesnym ex votów, klęczy z jednej strony matka z córką, z drugiej ks. Jakub. Obok nich widnieje napis: Anna Chroskówna, Matka ks. Jakuba proboszcza małogoskiego, 28 lat wysługująca robotnikom kościelnym. Umarła [d. 30 listopada] r. 1619 wieku swego 84. Módlcie się za nią.” W murach świątyni spoczęła także inna donatorka na rzecz małogoskiego kościoła – wdowa po Krzysztofie Pieniążku, Anna z Iłowa.

Na odbudowie zrujnowanego domu bożego Jakub Bieda Chrostkowic nie poprzestaje. Pisze Rawita-Witanowski: „Ukończywszy szczęśliwie budowę kościoła parafialnego, z pozostałych zapewne materiałów, wzniósł ks. Chrostkowic w 1595 r. kościółek murowany mapa z wieżą okrągłą w uroczym bardzo miejscu, o pół wiorsty od miasta odległym, na górze zw. Babinek.” Zarówno ksiądz Wiśniewski, jak i Rawita-Witanowski podają zgodnie, że góra ta była niegdyś miejscem odprawiania obrzędów pogańskich, sugerując zarazem, że być może nie bez przyczyny, lecz zgodnie z literą Pisma głoszącą aby „gdzie obfitowało przestępstwo, łaska więcej obfitowała”, ojciec Chrostkowic obrał ją sobie na miejsce budowy nowej świątyni, rozpoczętej jeszcze przed ukończeniem wznoszenia towarzyszącej kościołowi parafialnemu wieży (które to prace sfinalizowano dopiero w 1624 r.). Ten sam dekret królewski z 1812 r., który prawdopodobnie spowodował przenosiny cmentarza w Węgleszynie na obrzeża wsi, zadecydował o tym, że – jak podaje ks. Wiśniewski cytując proboszcza Sadowskiego – „nastąpiło wyczyszczenie wszystkich grobów w kościele małogoskim, skąd wiele ciał z trumnami i bez trumien przewieziono na cmentarz powszechny, zwany Babinek, i tam w jednym grobie wielkim pochowano z uroczystem nabożeństwem za umarłych.” Cmentarz na stokach góry Babinek istnieje do dziś, sama zaś świątynia św. Stanisława to, od 1817 r., kościół cmentarny. Od tego też roku, jak podaje ksiądz Wiśniewski, wszyscy bez wyjątku byli chowani na Babinku. Ksiądz Chrostkowic, dożywszy 70 lat, zmarł 2 stycznia 1630 r. w Małogoszczu i został pochowany w parafialnym kościele, który pomagał wznosić własnymi rękami i z własnych pieniędzy.

Historia Małogoszcza spisana przez Dariusza Kalinę: dawnekieleckie.pl

Niestety, potop szwedzki przerwał pomyślną passę w dziejach miasta. Chociaż Małogoszcz uniknął dramatycznego losu Chęcin, które zostały niemal doszczętnie zniszczone, to jednak przejście obcych wojsk znacznie osłabiło potencjał miasta. Kolejny cios zadała zaraza, za której przyczyną w 1673 r. wymarła niemal jedna trzecia mieszkańców. Dalsze lata obfitowały w nowe klęski: przemarsz wojsk szwedzkich w 1702 r., okresy głodu, kolejny pomór w 1709 r. Jednak mieszkańcy nie poddają się i już w połowie XVIII w. odnotowujemy w Małogoszczu ożywienie gospodarcze: miasto zamieszkuje ok. tysiąca ludzi w 179 domach skupionych wokół rynku i głównej ulicy miasta (ul. Warszawska). Funk­cjo­nują trzy kościoły, w tym jeden – już nieistniejący – przy szpitalu, stoi nadal murowany ratusz, a prawdopodobnie także i murowane kamienice.

Pomnik Tadeusza KościuszkiPomnik Tadeusza Kościuszki
Pomnik Tadeusza Kościuszki na rynku małogoskim
Rozwój miasta wyhamowuje wraz z ostatnim rozbiorem Polski: klęska in­su­rekcji kościuszkowskiej oznacza załamanie się korzystnej koniunktury. Jest w pewnym sensie wydarzeniem symbolicznym, że Tadeusz Kościuszko po klęs­ce pod Szczekocinami, 7 czerwca 1794 r., wkracza właśnie do Ma­ło­gosz­cza. Naczelnik powstania kwateruje na plebanii, która przejęła wówczas także funkcję lazaretu – przeniesiono tu rannego Bartosza Głowackiego. Jan Grochowski i Józef Wodzicki na skutek odniesionych w bitwie obrażeń umierają właśnie w Małogoszczu i tu też – wedle relacji ks. Wiśniewskiego – zostają pochowani.

W tym samym roku kościół stojący przy szpitalu został zrabowany przez wojska nieprzyjacielskie, a upadek szpitalnych zabudowań przypieczętowali sami miesz­cza­nie rozkradając to, co ostało się po przemarszu wojska: „Gdy nie tylko w po­miesz­kaniu ubogich szpitala małogoskiego, ale i w samym nawet kościołku szpi­talnym nadzwyczajne krzywdy przez mieszkańców tutejszych, a najistotniej przez bliskich tamże sąsiadów poczynione zostały, gdzie żelaza różne, psując mur powyciągali; w kościołku drzwi, jaki, zawiasy, bretnale, posadzkę całą z cegły i kamienia, rżniętego wyjęli, i do murów w domach swych obrócili, chórek, ławki i ołtarze pozabierali; drzew różne na kościołku będące pościągali, a to już po wyszłej konsystencji Cess. Rossyj. wojska.”, opisuje sytuację Wiśniewski, cytując żyjącego w tym czasie proboszcza Sadowskiego. Na miejscu zdewastowanego szpitala i kościoła postawiono w początkach XX w. szkołę, w której mieści się obecnie Izba Pamięci Ziemi Małogoskiej, prezentująca zbiory archeologiczne i etnograficzne związane z historią regionu. Podobny co szpital los spotkał ratusz. Gruz z rozebranego w 1827 r. budynku sprzedano na licytacji. Dziś jedyną pamiątką po nim jest zarys fundamentów utworzony na małogoskim rynku z odmiennego koloru płyt.

Kosik, E. (1977) Dzieje Małogoszcza do połowy XVII wieku. W: Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach 10, ss. 253-265

PIERWSZA BITWA POD MAŁOGOSZCZEM
Ostateczny upadek Małogoszcza dokonał się jednak dopiero po powstaniu styczniowym i dwóch bitwach, których scenerią, a zarazem ofiarą stało się miasto. Pierwsza z nich, stoczona 24 lutego 1863 r., jest jedną z największych bitew tego romantycznego zrywu niepodległościowego. Wojskami powstańczymi dowodził wówczas generał Marian Langiewicz, który wkroczył ze swoim tysiącem żołnierzy do Małogoszcza w sobotę, 21 lutego i, podobnie jak blisko siedemdziesiąt lat wcześniej Kościuszko, obrał sobie na kwaterę plebanię, stojącą po dziś dzień przy parafialnym kościele. Cezary Jastrzębski w książce poświęconej walkom powstańczym pod Małogoszczem wspomina, że mieszkańcy miasta zgotowali żołnierzom gorące przyjęcie, bijąc w dzwony, zapraszając do swoich domów i wystawiając uginające się od jadła stoły. Następnego dnia do miasta przybywają oddziały pułkownika Antoniego Jeziorańskiego, liczące ok. 1,5 tysiąca żołnierza. Ich dowódca, choć dysponował większymi i lepiej uzbrojonymi siłami, musiał się podporządkować Langiewiczowi jako nominowanemu przez Tymczasowy Rządu Narodowego na naczelnika sił zbrojnych województw sandomierskiego i krakowskiego. Pułkownik został powitany z honorami, jednak dla jego ludzi zabrakło już kwater w mieście – musieli się rozłożyć obozem na Babinku. Jeziorański nie tylko nie był zadowolony z konieczności oddania dowództwa Langiewiczowi, ale także oponował wobec obranej przez generała strategii, mającej na celu koncentrację wojsk powstańczych i uczynienie z nich regularnej armii. Langiewicz liczył na to, że Rosjanie wstrzymają się od ataku, skonsternowani dotychczasowym przebiegiem walk, co da mu czas na sformowanie armii. Jeziorański, przeciwnie, obawiał się napaści w każdej chwili i opowiadał się za kontynuacją partyzanckiego sposobu walki, a co za tym idzie, podziałem zgrupowanych oddziałów na cztery części. Propozycja Jeziorańskiego nie spotkała się z akceptacją ani Langiewicza, obstającego przy swoich zamierzeniach, ani innych oficerów.

Grób JaszowskiegoGrób Jaszowskiego
Grób Stanisława Jaszowskiego na małogoskim cmentarzu
Tymczasem dowódcy wojsk rosyjskich przygotowali plan oto­cze­nia Małogoszcza z trzech stron, dając powstańcom możliwość ucieczki wy­łącz­nie w kierunku zachodnim, w stronę Włosz­czo­wy i Częstochowy, gdzie zmierzały już kolejne oddziały rosyjskie, gotowe do ostatecznego rozgromienia przeciwnika. Wiadomość o nadejściu wojsk rosyjskich dotarła do Małogoszcza ok. 9. rano 24 lutego. Początkowa faza walki, do godziny 11, zdawała się prze­chy­lać szalę zwycięstwa na stronę Polaków, po części dzięki bo­jo­we­mu zapałowi adiutanta Langiewicza, Anny Henryki Pusto­wój­tów­ny, która – jak podają pamiętniki Jeziorańskiego – widząc wycofujących się pod naporem wroga powstańców „na małym kasztanowatym koniku (...) z pałaszem w ręku, gorącymi słowy wzywała ich, żeby szli naprzód. Wielu wróciło zawstydzonych jej słowami.” Niestety, Langiewicz nie spodziewał się ataku sił nieprzyjacielskich z innych, niż broniony kierunków, toteż nie rozstawił tam swoich żołnierzy. Posunięcie to okazało się fatalne w skutkach, oto bowiem ok. godziny 11 od południa wkracza do miasta ze swymi oddziałami Gołubow. Przez kolejne dwie godziny toczy się zażarta walka w obronie Małogoszcza, zupełnie – choćby przez postawienie barykad – na atak nie przygotowanego. Około południa wybucha na rynku pożar spowodowany ostrzałem artyleryjskim Rosjan. Miasto staje w płomieniach, a szalejący ogień wkrótce uniemożliwia dalszą obronę. Zresztą powstańcom kończy się już amunicja, a oddziały przeciwnika pod wodzą Dobrowolskiego spychają Polaków z ich stanowisk. Langiewicz decyduje się posłać na wroga kawalerię kapitana Stanisława Jaszowskiego. Jest to misja samobójcza i żołnierze o tym wiedzą. Dzięki desperackiej szarży marsz nieprzyjaciela zostaje wstrzymany, a jego lewe skrzydło – rozbite. Ocalenie powstańczego zgrupowania ma jednak swoją cenę: połowa oddziału kawalerii ginie wraz ze swym dowódcą. Powstańcy wycofują się. Ok. 14 przybywają oddziały Ksawerego Czengierego. Czengiery celowo opóźnił o dwie godziny swój wymarsz z Kielc. Traktując swój udział w tłumieniu powstania jako przepis na szybką karierę wojskową, nie zmierzał realizować planów przedstawionych przez Dobrowolskiego, nie chcąc, by ich autorowi przypadła chwała zwycięzcy. Licząc na to, że Dobrowolski i Gołubow nie poradzą sobie z oddziałami Langiewicza, zamierzał przybyć w ostatecznym momencie i tym samym rozstrzygnąć sytuację na placu boju. Przeliczył się. Gdy dociera do Małogoszcza, powstańcy są już w odwrocie. Nie pozostaje mu nic innego jak rozstawiwszy artylerię ostrzeliwać rzekę Łośną (Wierna Rzeka z kart powieści Stefana Żeromskiego) przez którą przeprawiają się Polacy, a potem ścigać maszerujących w stronę Bolmina powstańców aż do zapadnięcia nocy (tj. ok. 17).

Konsekwencje bitwy dla Małogoszcza były tragiczne: wywołany rosyjskim ostrzałem pożar strawił większą część miasta, a to, co pozostało, spłonęło nazajutrz od ognia podłożonego przez carskich żołnierzy. Jastrzębski podaje, że spośród 240 zabudowań ostało się zaledwie 53 i cytuje burmistrza: „Z budowli większych pozostały tylko kościół i probostwo, poczta zaś, magistrat z kasą miejską, szkoła elementarna i szpital, w zupełności spalonymi zostały (...).” Ocalenie plebanii i kościoła z wojennej pożogi ksiądz Wiśniewski tłumaczy tym, że Czengiery, jako katolik, zabronił ich tykać. Wielu mieszkańców miasta zostało zamordowanych lub rannych, większość – potraciła dach nad głową i dorobek całego życia. Wykaz oszacowujący straty, opracowany na zlecenie Naczelnika Powiatu Kieleckiego, który zamieszcza w swojej książce Jastrzębski, zawiera takie pozycje jak: „Józefa i Jan Kamińscy; numer domu: 5; liczba osób w rodzinie: 5; straty w ruchomościach (w rublach srebrnych): 516; szczegółowe objaśnienie szkód: Utracili sprzęty rolnicze i domowe, pościel, garderobę, bieliznę, zapasy zbożowe, koni 2, dom z zabudowaniami. Rodzice przed wypadkiem pogorzeli, pomarli.” Albo: „Kajetan Głogowski, stolarz; numer domu: 45; liczba osób w rodzinie: 7; straty w ruchomościach (w rublach srebrnych): 164,2 ; szczegółowe objaśnienie szkód: Utracił sprzęty domowe i gospodarskie, garderobę, warsztat stolarski z narzędziami i materiałami do wyrobienia, zapasy zbożowe, dom z zabudowaniami i stodołę. Nie ma środków do utrzymania się.” Małogoszcz, tak prężnie rozwijający się od średniowiecza ośrodek miejski, pogrążył się w ruinie, z której nie mógł się podnieść przez najbliższe dziesięciolecia. W 1869 r. odebrano mu prawa miejskie – częściowo za pomoc powstańcom, a częściowo z uwagi na gwałtowny spadek liczby ludności. Odzyskał je dopiero w 1996 r.

Jastrzębski, C. (2013) Bitwa pod Małogoszczem. 1863. Małogoszcz: Gmina Małogoszcz
Opis bitwy pod Małogoszczem na nieistniejącej już stronie Krystyny Lagierskiej
Groby powstańców na małogoskim cmentarzu: powstanie1863.muzeumhistoriikielc.pl
Film z rekonstrukcji bitwy z okazji jej 150. rocznicy

DRUGA BITWA POD MAŁOGOSZCZEM
Mniej znany jest epizod drugiej bitwy pod Małogoszczem, która miała miejsce 16 września 1863 r., a której celem, jak twierdzi w swoim opracowaniu Jadczyk, było naprawienie nadszarpniętej reputacji dowódcy, Władysława Sokołowskiego, pseudonim Iskra. Sokołowski, o którym mówiono, iż był człowiekiem dobrze ułożonym, salonowcem biegle władającym językiem francuskim i potrafiącym grać na fortepianie, miał dwie podstawowe wady: pociąg do alkoholu i kobiet. U tych ostatnich cieszył się ponoć niemałym powodzeniem, z tym pierwszym się nie rozstawał (Jadczyk cytuje Zienkiewicza: „stale obcowała z panem majorem olbrzymich rozmiarów manierka okowity, w towarzystwie kilku butelek najrozmaitszego rodzaju wódek”). Postawa dowódcy miała doprowadzić do demoralizacji podległych mu oddziałów oraz rozprężenia dyscypliny. Na efekty nie trzeba było długo czekać: bawiąc w majątku Oleszno Niemojewskiego, pijany Sokołowski wraz z kilkoma oficerami dopuszcza się gwałtu na córce zarządcy, 24-letniej naonczas (lub młodszej nawet, jak chcą inne źródła) pannie R. Ojciec dziewczyny wraz z rodziną natychmiast opuszcza majątek, by następnie domagać się u władz sprawiedliwości. Sokołowski natomiast udaje się do dworu w Żeleźnicy, pozostawiając swoich żołnierzy samopas. Pod nieobecność dowódcy dochodzi do dramatycznego w skutkach incydentu: zaprószony wskutek nieuwagi podwładnych majora ogień obejmuje całą stodołę, a wraz z nią złożony weń powstańczy rynsztunek, broń i kawaleryjskie konie. Prawdopodobnie kilku powstańców poniosło śmierć w pożarze. Wypadek ten zaciążył na już i tak nadszarpniętej reputacji Sokołowskiego, który, próbując się zrehabilitować, decyduje się na przypuszczenie ataku na siły rosyjskie pod Małogoszczem. Niestety, nadmierna pewność siebie doprowadziła do przeszacowania własnych możliwości: poniechawszy wysłania zwiadu, Sokołowski natknął się na wojska nieprzyjacielskie dwakroć silniejsze, niż się spodziewał. Powstańcy wpadli w pułapkę... Klęska była oczywista. Wkrótce po niefortunnej potyczce, Sokołowski, wraz z dwoma innymi oficerami, stanął przed sądem wojennym i został skazany na śmierć przez rozstrzelanie.

Więcej na temat Sokołowskiego i jego procesu: Jadczyk, K. (2012) Przyczynek do działalności polskiego sądownictwa wojskowego w powstaniu 1863–1864 r. Sprawa wyroków śmierci na Władysława Sokołowskiego „Iskrę”, Tomasza Stamirowskiego i Józefa Sawickiego. W: Acta Universitatis Lodziensis. Folia Historica 88, ss. 138-159

MacewyMacewy
Macewy na małogoskim kirkucie
przed pracami porządkowymi
Bę­dąc w Ma­ło­gosz­czu war­to za­dać so­bie nie­co tru­du i od­szu­kać cmen­tarz ży­dow­ski mapa, po­ło­żo­ny już za mia­stem kil­ka­set me­trów od dro­gi na Ję­drze­jów, na wy­so­ko­ści ka­mie­nio­ło­mu Głu­cho­wiec.

Ży­dzi za­miesz­ki­wa­li Ma­ło­goszcz praw­do­po­dob­nie już od po­ło­wy XVIII w., a z bie­giem lat ich licz­ba wzra­sta­ła: w 1862 r. by­ło ich 28 (2% ogó­łu miesz­kań­ców), w 1921 r. – 415 (19%). By­li to w więk­szo­ści lu­dzie nie­za­moż­ni – drob­ni han­dla­rze i rze­mieśl­ni­cy, głów­nie kraw­cy, szew­cy, czap­ka­rze, pie­ka­rze, garn­ca­rze czy si­ta­rze, któ­rych wy­ro­by znaj­do­wa­ły zbyt za­rów­no u współ­wy­znaw­ców jak i u są­sia­dów Po­la­ków. Mie­li tu swo­ją boż­ni­cę, sto­ją­cą nie­gdyś przy ul. Ję­drze­jow­skiej, i my­kwę, obie wznie­sio­ne ok. 1915 r. Po żad­nej z nich nie ma obec­nie śla­du. Po­zo­sta­ły tyl­ko wspo­mnie­nia. Tak o ma­ło­go­skich ży­dach pi­sze w swo­jej książ­ce „Mie­ro­ni­ce: hi­sto­ria ma­jąt­ku, je­go wła­ści­cie­li i mo­je stam­tąd wspo­mnie­nia” An­drzej Ro­gó­y­ski: „W Ma­ło­gosz­czu miesz­ka­li za­przy­jaź­nie­ni Ży­dzi. Ko­rzy­sta­nie z ich usług by­ło ko­niecz­no­ścią, nie mie­li bo­wiem kon­ku­ren­cji. Do oj­ca nie­raz przy­cho­dził star­szy już, no­szą­cy dłu­gi cha­łat han­dlarz koń­mi, Da­wi­dek. Wo­ło­wi­nę na­by­wa­ło się w sto­ją­cym przy ryn­ku skle­pie rzeź­ni­czym Ro­ten­ber­ga, z któ­re­go sy­nem Abe han­dlo­wa­łem ro­we­ra­mi. Su­fi­ty we dwo­rze ma­lo­wał i okle­jał ścia­ny ta­pe­tą ma­larz Alek­san­dro­wicz o wą­skiej, po­dłuż­nej twa­rzy i we­so­łym usposo­bieniu. Na­zy­wa­li­śmy go «pan z pła­ską głów­ką». Za­dzi­wiał mnie, gdy «cho­dzi­ł» po po­ko­ju wraz z dra­bi­ną, sto­jąc na niej okra­kiem. Sa­dow­ni­cy ży­dow­scy, któ­rzy dzier­ża­wi­li la­tem nasz sad, rów­nież po­cho­dzi­li z Ma­ło­goszcza, po­dob­nie jak i pach­ciarz, sku­pu­ją­cy mle­ko od go­spo­da­rzy, czy jeż­dżą­cy po wsiach Żyd, któ­re­mu sprze­da­wa­no szma­ty, gał­ga­ny, złom i in­ne nie­po­trzeb­ne, a zdat­ne do prze­ro­bu su­row­ce. Ży­dzi w owym cza­sie sta­no­wi­li ok. 20% lud­no­ści Ma­ło­goszcza. Więk­szość z nich sta­no­wi­ła oczy­wi­ście bie­do­ta. I na­gle, gdy przy­szli oku­pan­ci, ca­ły ten barw­ny świat za­czy­nał kur­czyć się i zni­kać. Naj­pierw Niem­cy ka­za­li na­ło­żyć Ży­dom opa­ski z trój­kąt­ną gwiaz­dą [Dawida], za­my­ka­li pro­wa­dzo­ne przez nich skle­py (mó­wi­ło się, że za­bie­ra­ją im „ge­sze­fty”), wy­rzu­ca­li z do­mów przy ryn­ku, a w sierp­niu 1942 wszyst­kich wy­wieź­li do get­ta w Ję­drze­jo­wie, stam­tąd zaś do obo­zów za­gła­dy”.

Kir­kut to je­dy­ny ma­te­rial­ny ślad, ja­ki zo­stał po pręż­nie funk­cjo­nu­ją­cej gmi­nie ży­dow­skiej w Ma­ło­gosz­czu. Za­ło­żo­ny praw­do­po­dob­nie w la­tach 80. XIX w. jest za­ra­zem ne­kro­po­lią ty­po­wą jak i, w ska­li wo­je­wódz­twa, wy­jąt­ko­wą. Na stro­nie za­by­tek.pl moż­na prze­czy­tać, że wy­róż­nia ją „du­ża licz­ba ma­cew sto­jących w pier­wot­nym miej­scu, rzę­do­wy układ na­grob­ków z czy­tel­nym do nie­daw­na po­dzia­łem na kwa­te­rę mę­ską i ko­bie­cą (obec­nie trud­ny do roz­po­zna­nia z uwa­gi na gę­stą ro­ślin­ność oraz ubyt­ki w na­grob­kach) oraz za­cho­wa­ny czę­ścio­wo ory­gi­nal­ny mur ogro­dze­nio­wy (...). Ce­chy te spra­wia­ją, że jest to jed­na z nie­licz­nych na te­re­nie wo­je­wódz­twa ne­kro­po­li ży­dow­skich, któ­rą moż­na uznać za za­cho­wa­ną w stop­niu od­da­ją­cym jej przed­wo­jen­ny wy­gląd”.

Cmentarz żydowskiCmentarz żydowski
Cmentarz żydowski w Małogoszczu, stan obecny (2022)

Do dziś stoi tu­taj, we­dług przepro­wa­dzo­nej przez Mag­da­le­nę Trzna­del-Waw­rzy­kow­ską in­wen­ta­ry­za­cji, po­nad 100 na­grob­ków. Na wie­lu z nich nie spo­sób już od­czy­tać in­skryp­cji, na in­nych do­pa­trzyć moż­na się jesz­cze zna­ków he­braj­skie­go al­fa­be­tu:

„Tu po­cho­wa­na / Ko­bie­ta waż­na, / i cno­tli­wa. Pa­ni Riw­ka, / cór­ka Pa­na Me­na­che­ma[…] /bło­go­sła­wio­nej pa­mię­ci!”;

„Nie wy­le­waj­cie łez, nie podno­ście la­men­tu / nad odej­ściem mło­dzień­ca uko­cha­ne­go bo­go­boj­ne­go i stro­nią­ce­go od złe­go. / Pa­na Me­na­sze, / sy­na Pa­na Abra­ha­ma”;

„Męż­czy­zna za­cny i pra­wy, / bo­go­boj­ny i stro­nią­cy od złe­go. / Pan Me­ir, / syn pa­na Ja­ako­wa Ic­cha­ka bło­go­sła­wio­nej pa­mię­ci”;

„Tu po­cho­wa­na / Ko­bie­ta star­sza, wła­ści­ciel­ka uczci­wa i go­ścin­na / Pa­ni Ester / Cór­ka Pa­na Shra­gi Faj­we­la bło­go­sła­wio­nej pa­mię­ci!”

Do nie­daw­na za­ro­śnię­ty tar­ni­ną i trud­ny do od­na­le­zie­nia, dziś ma­ło­go­ski kir­kut dzię­ki sta­ra­niom lo­kal­nych ak­ty­wi­stów i wy­tę­żo­nej pra­cy wo­lon­ta­riu­szy jest dziś świa­dec­twem nie tyl­ko obec­no­ści Ży­dów w Ma­ło­gosz­czu, ale i na­szej o nich pa­mię­ci.

Spis na­grob­ków do­stęp­ny pod ad­re­sem: cemetery.jewish.org.pl

Okolice Małogoszcza obfitują też w atrakcje przyrodnicze. Oto nieopodal miasta wznosi się Krzyżowa Góra, z której rozciąga się piękny widok na leżące w dole miasteczko. Nietrudno ją znaleźć – na mapie mapa figuruje jako zalesiony obszar położony u zbiegu ulicy Warszawskiej i drogi nr 728. Krzyżowa Góra właściwie nie jest górą, lecz raczej mierzącym zaledwie 289 m n.p.m. pagórkiem, na którego szczycie stoi krzyż z czerwonego piaskowca opatrzony napisem następującej treści (pisownia oryginalna):

„OD NIEPAMIĘTNYCH CZASÓW STAŁ NA TEJ GÓRZE KRZYŻOWA ZWANEJ KRZYŻ ZBUDOWANY NA PAMIĄTKĘ HISTORYCZNYCH WYDAŻEŃ KTÓRYCH ŚWIADKIEM BYŁ MAŁOGOSZCZ. ZBUŻONY PO RAZ PIERWSZY – 1897 A PO RAZ DRUGI W CZASIE WOJNY ŚWIATOWEJ – 1914 ODBUDOWANY PRZEZ MAŁOGOSZCZAN – 1938”

Według miejscowego podania na Krzyżowej Górze stał ongiś klasztor, w którym modlić się miała księżna Salomea, wdowa po Bolesławie Krzywoustym. Zarówno Wiśniewski jak i Rawita-Witanowski zgodnie potwierdzają przyjazd Salomei do Małogoszcza i istnienie tam naonczas kościoła, nie wspominają jednak ani słowem o owym legendarnym klasztorze. Klasztorne zabudowania – czy też raczej pierwotny małogoski kościół – zniszczone zostały w 1260 r. podczas najazdu Tatarów, tego samego, który spustoszył Małogoszcz i z którego przyczyny przeniesiono gród na inne stanowisko.  

Jeszcze w XVIII w. stała na Krzyżowej Górze drewniana kapliczka, o której wspomina ksiądz Wiśniewski, powołując się na wspomnienia wikarego małogoskiego, ks. Stefana Stucznia. Z niej to właśnie, wedle zapisków Wiśniewskiego, miała zostać przeniesiona do małogoskiego kościoła cudowna figura ukrzyżowanego Chrystusa. „Po przywiezieniu stamtąd wspomn. krucyfiksu – relacjonuje Wiśniewski – w celu umieszczenia go w ołtarzu, tymczasowo postawiono krzyż ten w sienie plebanii. Pewnego dnia służąca plebańska, zamiatając rano sień, nie zważała na stojącą pod ścianą figurę Zbawiciela, owszem, ku niej miotłą zagarniała śmiecie. Wtedy przeszedł cudownie Pan Jezus z krzyżem na drugą umiecioną już stronę sieni...”

Krzyżowa Góra, podobnie jak wznoszący się nad Małogoszczem Babinek, była areną walk powstańczych w lutym 1863 r. oraz działań wojennych w latach 1914-15, czego świadectwem pozostają po dziś dzień wgłębienia po stanowiskach austriackiej artylerii wyżłobione w stokach wzgórza.

spis bibliografii
Projekt, wykonanie, teksty i zdjęcia (jeśli nie zaznaczono inaczej) © Anna Stypuła
Wszystkie prawa zastrzeżone
adres: Lasochów 39 | kontakt mailowy: